wtorek, 9 lutego 2010

Julian Przyboś. DO CIEBIE O MNIE

Zapatrzony, że samymi rzęsami
zmiótłbym śnieg z twojej ścieżki,
chwytam w zachwyt ruch twój – i gubię:

Krokiem tak zalotnie lekkim,
jakbyś wiodła ptaszka na promieniu,
szłaś przede mną – przed sobą, przed wszystkim!
Poderwany spod nóg przez wróble
twój cień w krzewie się zazielenił,
pojaśniał w drobne listki.

I zniknęłaś – w swoim śpiewie. Zamilkliśmy.

Ale odtąd zasłuchany, gdy pytam
o mnie,
od rośliny do słowa
każdy pąk się wyraża kwieciście;
świat rozkwita naglej, ogromniej
we wszechkwiat.

(Gałąź wiśniowa
przewinęła się do kwiatów od liści
zwinniej,
niż wybiórka zdążyłaby się domyślić.)